Zjadłam swoje śniadanie i udałam się do mojego pokoju. Szybko spakowałam potrzebne książki i zeszyty do plecaka. Sięgnąłam po swoją stele. Dostałam ją od mojego ojca na szóste urodziny. Są różne kolory stel. Moja akurat jest czerwona. Schowałam ją do bocznej kieszeni plecaka. Ubrałam swoją ulubioną czarną skórzaną kurtkę i włożyłam czarne glany. Wzięłam plecak na jedno ramię i wyszłam do szkoły. Lecz gdy już miałam wyjść z domu...
-Rose, poczekaj-usłyszałam głos swojego ojca.
Odwróciłam się w jego stronę a on podał mi jakiś skrawek papierka.
-Co to?-zapytałam.
-To zwolnienie z lekcji-odpowiedział-Na 5 lekcji przychodzą Cisi Bracia. Dobrze wiesz jacy oni są. Wtykają nos w nieswoje sprawy. Pamiętaj że jedziesz wraz ze mną na delegacje do Włoch. Dlatego kończysz na czwartej lekcji i idziesz do domu. Mam dla Ciebie zadanie. Ale dowiesz się kiedy wrócisz-pocałował mnie w czubek głowy-A teraz leć do tej szkoły, bo się spóźnisz.
-Tato. Mam szesnaście lat i nie jestem dzieckiem-powiedziałam po czym poszłam do szkoły.
Szłam głównymi ulicami. Szkołę mam blisko. Podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i włożyłam niepotrzebne książki. Nagle usłyszałam dziewczyński hihot. Kątem oka spostrzegłam, wianuszek dziewczyn, otaczającego pewnego chłopaka. Zwykle coś takiego nie interesuje, ale dzisiaj nie mogłam się powstrzymać.
Nie-pomyślałam-To nie jest ON!!
Był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Taki sam śnił mi się dzisiaj! Zamknęłam szafkę. Muszę udać się do dyrektorki i dać to zwolnienie. Ale jest jedno małe ALE. Grupa wzajemnej adoracji stała obok gabinetu dyrektorki. Wzięłam głęboki wdech i udałam się do gabinetu. Gdy byłam blisko nich.....
-Lucas. Czy to prawda że Twoi rodzice są bohaterami Idrisu?-usłyszałam pytanie jakiejś blondynki.
-Tak są-odpowiedział-Dla nas Heronalde'ów nie ma rzeczy niemożliwych.
Zapukałam w drzwi.
Lucas Heronalde!!??-krzyknęłam w myślach-TO ON MI SIĘ ŚNIŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Proszę-usłyszałam głos dyrektorki dochodzącego z pokoju.
Szybko weszłam do gabinetu.
-Tak?-zapytała dyrektorka.
-Chciałam dać zwolnienie-powiedziałam i dałam jej skrawek papieru.
-Dobrze Rose-powiedział-Jesteś zwolniona od piątej lekcji. Poproś ojca żeby oprowadził po Włoszech. To bardzo piękne miejsce. A teraz leć na lekcje bo zaraz dzwonek.
-Dziękuje-powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
A oni nadal tam stali. Jakby nie mieli co robić. Szybko udałam się pod sale w której miałam mieć lekcje o demonach. Usiadałam w ławce i czekałam na zajęcie. Gapiłam się bezmyślnie w tablice, gdy....
-Mogę się przysiąść.
Odwróciłam głowę w stronę głosu i zobaczyłam.... Lucasa Heronalde'a.
-Jak tam chcesz-odparłam.
CHOLERA-pomyślałam-DLACZEGO JA!!!!!!!!!!!!!!!!
Zadzwonił dzwonek a nauczyciel był już w sali i zaczęła się lekcja. Czułam wzrok każdej dziewczyny, która siedziała w tej klasie a mnie to nie obchodziło. Profesorka pod koniec lekcji zrobiła sprawdzian. Słyszałam jęki klasy. A ja lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Dzwonek zadzwonił na przerwę, a ja już miałam napisany sprawdzian. Wstałam, spakowałam rzeczy do plecaka i wyszłam z sali. Podeszłam do swojej szafki i ja otworzyłam. Teraz tylko 3 godziny wf-u i do domku.
To jest marzenie!!-pomyślałam uradowana.
Udałam się do szatni by się przebrać. Gdy już to zrobiłam to czekałam na dzwonek na lekcje.
-Rose Valenti?-usłyszałam głos za swoimi plecami.(Nazwisko Valenti to tylko moja przykrywka).
-Zależy kto pyta-powiedziałam po czym się odwróciłam.
I znów zobaczyłam przed sobą znajomego blondyna. Uśmiechał się do mnie.
Dlaczego on musi mnie prześladować-syknęłam wściekła w myślach.
-Chciałem zapytać czy będziesz ze mną w parze na dzisiejszym wf-ie?-zapytał z uśmiechem na twarzy.
-A czemu ja?-zapytałam zaciekawiona-Czemu nie zapytasz swojego wianuszka?
-Słyszałem że jesteś najlepsza na wf-ie-uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-No i co z tego-odparłam.
-Bo chcę zobaczyć jaka jesteś dobra-zaczął się do mnie zbliżać.
Cofnęłam się o krok.
-Dobrze-powiedziałam-Ale nie wchodzi mi się w paradę.
-Oczywiście-uśmiechnął się do mnie.
I zadzwonił dzwonek na lekcje.
To będą długie trzy lekcje-pomyślałam załamana.
Weszliśmy do sali. Klasa liczyła 20 osób.
-Dobrze-powiedziała nauczycielka-Dzisiaj przez te 3 godziny ćwiczymy na belkach. Lecz to nie wszystko. Każda z para ma za zadanie strącić swojego partnera bądź partnerkę z belek. Potrenujecie wszystkie sztuki walki jakie znacie. Zaczynajcie.
Podeszłam do belek.
Pamiętaj w szkole nie masz się ujawniać. Choćby się waliło i paliło-usłyszałam głos ojca w mojej głowie.
Muszę dać mu wygrać-pomyślałam-Chociaż nie będzie łatwo.
-Coś się stało-usłyszałam głos Lucasa za moimi plecami-Bolisz się wejść na te belki czy masz lęk wysokości???
-Myślę, jak Ci dokopać-uśmiechnęłam się wrednie.
-To zaczynajmy-szepnął mi do ucha i wskoczył na belki.
Zrobiłam to samo co on. Zaczęłam skakać co drugą belkę.
-Nie wiedziałem że będziemy się bawić w kotka i myszkę-usłyszałam "cudowny" komentarz Lucasa.
Zignorowałam go.
Dobra sam się o to prosił-pomyślałam.
Obróciłam się w jego stronę i zaatakowałam go prawym sierpowym prosto w twarz. Lecz ten atak obronił.
-Przez ciebie będę miał siniaki-jęknął chłopka.
-I rozbeczysz się na środku sali-zaśmiałam się.
Ledwo dostrzegłam atak. Z trudem go obroniłam. Był silny, bardzo silny.
-Co masz dosyć-uśmiechnął się do mnie.
Oboje dyszeliśmy.
-Ja się dopiero rozgrzewam-powiedziałam z uśmiechem.
Zaatakowaliśmy w tym samym momencie. Walka była mocno wyrównana. Już nie chodziło o zadanie, które przydzieliła nam nauczycielka, chodziło bardziej kto z nas jest lepszym wojownikiem.
-Rose, Lucas trzy godziny już minęły. Złaźcie mi z tych belek-usłyszałam nauczycielkę.
Obróciłam się w jej stronę i to był błąd. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie i wrzucał mnie w przestrzeń. Zamknęłam oczy. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam jak upadam na coś miękkiego.
-Tym razem to ja wygrałem-usłyszałam przyjemny szept blondyna.
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam niebieskie oczy Lucasa. Nasze twarze dzieliły kilka centymetrów. Serce zaczęło mi szybciej bić.
CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE!!!!!!!!!!!-krzyknęłam w myślach.
Nie czekając ani chwili dłużej udało mi się wyrwać z objęć chłopaka a na dodatek to byłam nad nim.
-Tym razem wygrałeś-powiedziałam-Następnego razu nie będzie-po czym wstałam i udałam się do szatni by się przebrać.
Gdy już to zrobiłam to szybko udałam się do domu. Już przy drzwiach stał ojciec.
-Widzę że jesteś mocno wściekła-powiedział-Co się stało?
-Musiałam przegrać z Heronalde'lem!!-omal nie krzyknęłam.
-Wejdź do domu i się uspokój-powiedział stanowczo.
Zrobiłam to co mi kazał. Ale szybko się nie uspokoiłam.
-Obiecuje Ci moja droga że jeszcze wygrasz z Lucasem-powiedział z uśmiechem-A teraz mam dla ciebie specjalne zadanie. Ale za nim to musisz kogoś poznać. Będziecie musiały współpracować.
Udaliśmy się do gabinetu ojca. Gdy weszliśmy, to stałam zszokowana.
-Z nią mam współpracować!!!!!-powiedziałam do ojca.
-Rose, poczekaj-usłyszałam głos swojego ojca.
Odwróciłam się w jego stronę a on podał mi jakiś skrawek papierka.
-Co to?-zapytałam.
-To zwolnienie z lekcji-odpowiedział-Na 5 lekcji przychodzą Cisi Bracia. Dobrze wiesz jacy oni są. Wtykają nos w nieswoje sprawy. Pamiętaj że jedziesz wraz ze mną na delegacje do Włoch. Dlatego kończysz na czwartej lekcji i idziesz do domu. Mam dla Ciebie zadanie. Ale dowiesz się kiedy wrócisz-pocałował mnie w czubek głowy-A teraz leć do tej szkoły, bo się spóźnisz.
-Tato. Mam szesnaście lat i nie jestem dzieckiem-powiedziałam po czym poszłam do szkoły.
Szłam głównymi ulicami. Szkołę mam blisko. Podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i włożyłam niepotrzebne książki. Nagle usłyszałam dziewczyński hihot. Kątem oka spostrzegłam, wianuszek dziewczyn, otaczającego pewnego chłopaka. Zwykle coś takiego nie interesuje, ale dzisiaj nie mogłam się powstrzymać.
Nie-pomyślałam-To nie jest ON!!
Był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Taki sam śnił mi się dzisiaj! Zamknęłam szafkę. Muszę udać się do dyrektorki i dać to zwolnienie. Ale jest jedno małe ALE. Grupa wzajemnej adoracji stała obok gabinetu dyrektorki. Wzięłam głęboki wdech i udałam się do gabinetu. Gdy byłam blisko nich.....
-Lucas. Czy to prawda że Twoi rodzice są bohaterami Idrisu?-usłyszałam pytanie jakiejś blondynki.
-Tak są-odpowiedział-Dla nas Heronalde'ów nie ma rzeczy niemożliwych.
Zapukałam w drzwi.
Lucas Heronalde!!??-krzyknęłam w myślach-TO ON MI SIĘ ŚNIŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Proszę-usłyszałam głos dyrektorki dochodzącego z pokoju.
Szybko weszłam do gabinetu.
-Tak?-zapytała dyrektorka.
-Chciałam dać zwolnienie-powiedziałam i dałam jej skrawek papieru.
-Dobrze Rose-powiedział-Jesteś zwolniona od piątej lekcji. Poproś ojca żeby oprowadził po Włoszech. To bardzo piękne miejsce. A teraz leć na lekcje bo zaraz dzwonek.
-Dziękuje-powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
A oni nadal tam stali. Jakby nie mieli co robić. Szybko udałam się pod sale w której miałam mieć lekcje o demonach. Usiadałam w ławce i czekałam na zajęcie. Gapiłam się bezmyślnie w tablice, gdy....
-Mogę się przysiąść.
Odwróciłam głowę w stronę głosu i zobaczyłam.... Lucasa Heronalde'a.
-Jak tam chcesz-odparłam.
CHOLERA-pomyślałam-DLACZEGO JA!!!!!!!!!!!!!!!!
Zadzwonił dzwonek a nauczyciel był już w sali i zaczęła się lekcja. Czułam wzrok każdej dziewczyny, która siedziała w tej klasie a mnie to nie obchodziło. Profesorka pod koniec lekcji zrobiła sprawdzian. Słyszałam jęki klasy. A ja lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Dzwonek zadzwonił na przerwę, a ja już miałam napisany sprawdzian. Wstałam, spakowałam rzeczy do plecaka i wyszłam z sali. Podeszłam do swojej szafki i ja otworzyłam. Teraz tylko 3 godziny wf-u i do domku.
To jest marzenie!!-pomyślałam uradowana.
Udałam się do szatni by się przebrać. Gdy już to zrobiłam to czekałam na dzwonek na lekcje.
-Rose Valenti?-usłyszałam głos za swoimi plecami.(Nazwisko Valenti to tylko moja przykrywka).
-Zależy kto pyta-powiedziałam po czym się odwróciłam.
I znów zobaczyłam przed sobą znajomego blondyna. Uśmiechał się do mnie.
Dlaczego on musi mnie prześladować-syknęłam wściekła w myślach.
-Chciałem zapytać czy będziesz ze mną w parze na dzisiejszym wf-ie?-zapytał z uśmiechem na twarzy.
-A czemu ja?-zapytałam zaciekawiona-Czemu nie zapytasz swojego wianuszka?
-Słyszałem że jesteś najlepsza na wf-ie-uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-No i co z tego-odparłam.
-Bo chcę zobaczyć jaka jesteś dobra-zaczął się do mnie zbliżać.
Cofnęłam się o krok.
-Dobrze-powiedziałam-Ale nie wchodzi mi się w paradę.
-Oczywiście-uśmiechnął się do mnie.
I zadzwonił dzwonek na lekcje.
To będą długie trzy lekcje-pomyślałam załamana.
Weszliśmy do sali. Klasa liczyła 20 osób.
-Dobrze-powiedziała nauczycielka-Dzisiaj przez te 3 godziny ćwiczymy na belkach. Lecz to nie wszystko. Każda z para ma za zadanie strącić swojego partnera bądź partnerkę z belek. Potrenujecie wszystkie sztuki walki jakie znacie. Zaczynajcie.
Podeszłam do belek.
Pamiętaj w szkole nie masz się ujawniać. Choćby się waliło i paliło-usłyszałam głos ojca w mojej głowie.
Muszę dać mu wygrać-pomyślałam-Chociaż nie będzie łatwo.
-Coś się stało-usłyszałam głos Lucasa za moimi plecami-Bolisz się wejść na te belki czy masz lęk wysokości???
-Myślę, jak Ci dokopać-uśmiechnęłam się wrednie.
-To zaczynajmy-szepnął mi do ucha i wskoczył na belki.
Zrobiłam to samo co on. Zaczęłam skakać co drugą belkę.
-Nie wiedziałem że będziemy się bawić w kotka i myszkę-usłyszałam "cudowny" komentarz Lucasa.
Zignorowałam go.
Dobra sam się o to prosił-pomyślałam.
Obróciłam się w jego stronę i zaatakowałam go prawym sierpowym prosto w twarz. Lecz ten atak obronił.
-Przez ciebie będę miał siniaki-jęknął chłopka.
-I rozbeczysz się na środku sali-zaśmiałam się.
Ledwo dostrzegłam atak. Z trudem go obroniłam. Był silny, bardzo silny.
-Co masz dosyć-uśmiechnął się do mnie.
Oboje dyszeliśmy.
-Ja się dopiero rozgrzewam-powiedziałam z uśmiechem.
Zaatakowaliśmy w tym samym momencie. Walka była mocno wyrównana. Już nie chodziło o zadanie, które przydzieliła nam nauczycielka, chodziło bardziej kto z nas jest lepszym wojownikiem.
-Rose, Lucas trzy godziny już minęły. Złaźcie mi z tych belek-usłyszałam nauczycielkę.
Obróciłam się w jej stronę i to był błąd. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie i wrzucał mnie w przestrzeń. Zamknęłam oczy. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam jak upadam na coś miękkiego.
-Tym razem to ja wygrałem-usłyszałam przyjemny szept blondyna.
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam niebieskie oczy Lucasa. Nasze twarze dzieliły kilka centymetrów. Serce zaczęło mi szybciej bić.
CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE!!!!!!!!!!!-krzyknęłam w myślach.
Nie czekając ani chwili dłużej udało mi się wyrwać z objęć chłopaka a na dodatek to byłam nad nim.
-Tym razem wygrałeś-powiedziałam-Następnego razu nie będzie-po czym wstałam i udałam się do szatni by się przebrać.
Gdy już to zrobiłam to szybko udałam się do domu. Już przy drzwiach stał ojciec.
-Widzę że jesteś mocno wściekła-powiedział-Co się stało?
-Musiałam przegrać z Heronalde'lem!!-omal nie krzyknęłam.
-Wejdź do domu i się uspokój-powiedział stanowczo.
Zrobiłam to co mi kazał. Ale szybko się nie uspokoiłam.
-Obiecuje Ci moja droga że jeszcze wygrasz z Lucasem-powiedział z uśmiechem-A teraz mam dla ciebie specjalne zadanie. Ale za nim to musisz kogoś poznać. Będziecie musiały współpracować.
Udaliśmy się do gabinetu ojca. Gdy weszliśmy, to stałam zszokowana.
-Z nią mam współpracować!!!!!-powiedziałam do ojca.
Świetny rozdział :) Ten cały gościu zdążył mnie po wkurzać xD Czekam na rewanż łowczyni :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Anna-medium :)
Przeczytałam i stwierdzam że rozdział świetny. I zgadzam się z Anną co do Lucasa... to cholerny męski szowinista, który zasługuje na kopa w dupę. I tak samo jak ona czekam na rewanż.
OdpowiedzUsuńŚlę wenę i pozdrawiam.
Ten blog i pomysł na tą historię jest niesamowity!
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam cię do zgłoszenia bloga do rejestru blogów:
"Czytać znaczy żyć drug raz".
http://czytac-zyc-drugi-raz-rejestrblogow.blogspot.com/
Rejestr powstał niedawno i zachęca do rozpowszechniania niesamowitych prac.
♥♥♥
Z przyjemnością informuję, iż ten blog został dodany do rejestru blogów: " Czytać znaczy żyć drugi raz"
OdpowiedzUsuńhttp://czytac-zyc-drugi-raz-rejestrblogow.blogspot.com/