-Ile razy już Ci mówiłem, Rose jak należy trzymać miecz-ojciec spojrzał na mnie wściekły.
-To nie moja wina, że on jest strasznie ciężki-broniłam się dzielnie-Po za tym mam dopiero 4 latka!
-A to mnie nie interesuje-powiedział stanowczo-Jesteś Nocnym Łowcą, więc dasz radę. Nie ważne, ile masz lat. A teraz postawa, Rose.
Zrobiłam to co kazał. Nogi lekko ugięte, proste plecy i miecz trzymany w obu rękach, lekko uniesiony w górę.
-Bardzo dobrze-pochwalił mnie tata-A teraz się broń.
I mnie zaatakował. Udało mi się ten atak zablokować, oczywiście z trudnością. Ojciec zaczął mocno napierać swój miecz o mój. Starałam się nie stracić broni. Lecz po chwili, ja leżałam na podłodze a moja klinga została wbita w ścianę.
-Tym razem dłużej wytrzymałaś niż ostatnio Rose-mruknął, niezadowolony tata- A teraz na belki.
To było moje ulubione zajęcie. Chodziło o to aby być na belce tak długo że ona się nie zapadnie. Trzeba skakać z jednej na drugie tak aby nie dotknąć ziemi. Lubie po nich skakać. Czasami odbijałam się na jednej ręce , czasami na jednej nodze. Teraz znów mnie to czekało. Była tak uradowana że ojciec kazał robić mi to ćwiczenie. To ćwiczenie miało wykorzystać naszą równowagę do maksimum umiejętność. Podbiegłam do belek i na nie wskoczyłam. Zaczęłam po nich skakać. Czasem wykonywałam ciosy lub wykopy z taekwondo*. Ten rodzaj walki był moim ulubionym. Nawet nie zauważyłam że mój ojciec zniknął. O niczym innym nie myślałam. Szczerze mówiąc o niczym nie myślałam. Zbyt mocno się skupiłam na belkach i wykonywanie ciosów tej sztuki walki.
-Rose kochanie, skończ już-usłyszałam głos ojca-Bawisz się na tych belka już 4 godziny. Musisz coś zjeść.
-Oczywiście, ojcze-powiedziałam z uśmiechem i skoczyłam na ziemie.
Nie spodziewałam się że za miast podłogi była wielka czarna dziura. Widziałam tylko wysokiego blondyna, który powiedział:
-Nie bój się mnie, Rose-uśmiechnął się- Już zawsze będziemy razem.
Krzyknęłam z całych sił.
Obudziłam się zadyszana i spocona.
-Wszystko w porządku, Rose?-usłyszałam głos ojca.
Spojrzałam na niego. Siedział na skrawku mojego łóżka.
-Tak ojcze-powiedziałam lekko zmęczona-Wszystko w porządku.
-Nie jestem pewny, moja droga-powiedział stanowczo- To już czwarty raz w tym tygodniu. Zaczynam się niepokoić.
O kiedy się o mnie martwisz??-zapytałam w myślach.
-To tylko sen, ojcze-próbowałam się uśmiechnąć-Nic mi nie jest. A teraz czy być mógł wyjść, tato. Chciałbym się umyć.
-Oczywiście-odpowiedział i wyszedł z mojego pokoju.
-To nie moja wina, że on jest strasznie ciężki-broniłam się dzielnie-Po za tym mam dopiero 4 latka!
-A to mnie nie interesuje-powiedział stanowczo-Jesteś Nocnym Łowcą, więc dasz radę. Nie ważne, ile masz lat. A teraz postawa, Rose.
Zrobiłam to co kazał. Nogi lekko ugięte, proste plecy i miecz trzymany w obu rękach, lekko uniesiony w górę.
-Bardzo dobrze-pochwalił mnie tata-A teraz się broń.
I mnie zaatakował. Udało mi się ten atak zablokować, oczywiście z trudnością. Ojciec zaczął mocno napierać swój miecz o mój. Starałam się nie stracić broni. Lecz po chwili, ja leżałam na podłodze a moja klinga została wbita w ścianę.
-Tym razem dłużej wytrzymałaś niż ostatnio Rose-mruknął, niezadowolony tata- A teraz na belki.
To było moje ulubione zajęcie. Chodziło o to aby być na belce tak długo że ona się nie zapadnie. Trzeba skakać z jednej na drugie tak aby nie dotknąć ziemi. Lubie po nich skakać. Czasami odbijałam się na jednej ręce , czasami na jednej nodze. Teraz znów mnie to czekało. Była tak uradowana że ojciec kazał robić mi to ćwiczenie. To ćwiczenie miało wykorzystać naszą równowagę do maksimum umiejętność. Podbiegłam do belek i na nie wskoczyłam. Zaczęłam po nich skakać. Czasem wykonywałam ciosy lub wykopy z taekwondo*. Ten rodzaj walki był moim ulubionym. Nawet nie zauważyłam że mój ojciec zniknął. O niczym innym nie myślałam. Szczerze mówiąc o niczym nie myślałam. Zbyt mocno się skupiłam na belkach i wykonywanie ciosów tej sztuki walki.
-Rose kochanie, skończ już-usłyszałam głos ojca-Bawisz się na tych belka już 4 godziny. Musisz coś zjeść.
-Oczywiście, ojcze-powiedziałam z uśmiechem i skoczyłam na ziemie.
Nie spodziewałam się że za miast podłogi była wielka czarna dziura. Widziałam tylko wysokiego blondyna, który powiedział:
-Nie bój się mnie, Rose-uśmiechnął się- Już zawsze będziemy razem.
Krzyknęłam z całych sił.
Obudziłam się zadyszana i spocona.
-Wszystko w porządku, Rose?-usłyszałam głos ojca.
Spojrzałam na niego. Siedział na skrawku mojego łóżka.
-Tak ojcze-powiedziałam lekko zmęczona-Wszystko w porządku.
-Nie jestem pewny, moja droga-powiedział stanowczo- To już czwarty raz w tym tygodniu. Zaczynam się niepokoić.
O kiedy się o mnie martwisz??-zapytałam w myślach.
-To tylko sen, ojcze-próbowałam się uśmiechnąć-Nic mi nie jest. A teraz czy być mógł wyjść, tato. Chciałbym się umyć.
-Oczywiście-odpowiedział i wyszedł z mojego pokoju.
Dobrze że miałam swoją łazienkę we własnym pokoju. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w zwiewną czerwoną bluzkę z krótkim rękawem i czarne legginsy. Mój kochany tatuś nie lubił jak tak się ubieram. Zawsze twierdził że noszę się jak Przyziemny. Lecz mi to nie przeszkadza. Lubię się tak ubierać. Po za tym muszę maskować. Żaden Nocny Łowca nie wie że mój ojciec, czyli Jonathan Christopher Morgenstern lub Sebastian żyje. A Mroczni Łowcy wciąż są na wolności. Gdy wyszłam z łazienki to spojrzałam na zegarek. Była 5 nad ranem. To dobrze że się mniej więcej tak obudziłam. Bo lekcje są od 6 do 17. Szybko zeszłam do kuchni. Gdy schodziła często widziałam Mrocznych. Nie wiem ilu ich jest, ale słyszałam że całkiem sporo. W końcu dotarłam do jadalni.
-O minutę spóźniona-powiedział niezadowolony ojciec-Smacznego. Pamiętaj w szkole nie masz się ujawniać. Choćby się waliło i paliło. A po niej wszystko mi opowiesz.
-Tak ojcze-powiedziałam i zaczęłam jeść swoje śniadanie.
Lecz ja myślałam tylko o tym blondynie. Gdzieś go kojarzyłam tylko nie wiedziałam skąd. Mam tylko nadzieje że do wiem się kim on jest.
*Taekwondo jest dosyć nowoczesną sztuką walki, ponieważ powstała w roku 1955 roku. Jej twórcą był C. Hong Hi. Sama nazwa powstała dwa lata później, a do tego czasu sztuka ta nazywana była taesoodo. Jej celem miało być połączenie wielu zasad walki, m.in. kongsudo, taekkyon, kwonbop, subak, tangsudo.
.......................................................................................................
Ogłoszenia parafialne:
1. Witam was na moim trzecim blogu . Mam nadziej że wam się podoba z zostaniecie na dłużej.
2. Wszystkie wyrazy podkreślone są wyjaśnione w zakładce Świat Nocnych Łowców.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !
Nawet widząc, że napiszecie mi samą buźkę, wiem, że ktoś
to czyta i mam motywacje :) Naprawdę nie jest ciężko napisać
":)" Oczywiście porady, uwagi mile widziane :)
Ciekawy prorok. Bohaterka mi się podoba gdyż zachowuje się jak typowe dziecko. Co widać na ćwiczeniu z belkami. Ale ojciec mi za bardzo się nie podoba.
OdpowiedzUsuńTak czy siak jestem zainteresowana dalszymi losami bohaterki więc czekam na kolejny rozdział.
Ohayo :)
OdpowiedzUsuńW końcu jestem :) Bardzo ciekawe :) Myślałam, że będziesz pisać o Clary i Jace, a tu taka niespodzianka. No cóż czekam na kolejny rozdział, bo po prologu mam niedosyt :)
Zapraszam na kolejny rozdział na moim starym blogu i zapraszam na nowy: http://dramione-wiezniowie-czasu.blogspot.com/
:) Kocham,kocham, KOCHAM Dary Anioła, a tu zapowiada się ciekawie^^
OdpowiedzUsuń